Dalej...

poniedziałek, 6 maja 2013

"Zmęczone życiem" Rozdział 6


*perspektywa Blanci*
Biegłam do pokoju Camille tak szybko, że o mało co nie spadłam ze schodów, 5 razy. Byłam strasznie podekscytowana tym co wydarzyło się po treningu. Nie mogłam się doczekać aż opowiem wszystko Cam. Otworzyłam drzwi z takim rozmachem, że aż stłukłam jej ulubiony kubek. Jednak nie przejęłam się tym i wskoczyłam na jej łóżko. Chyba znowu przerwałam jej czytanie książki ;).
-No mów. Co tym razem??!-powiedziała zirytowana Cam
-W życiu nie zgadniesz! Nigdy! Never ever! –odparłam
-Dobra, dobra. Gadaj.-odchrząknęła
-No dobra. Wyobraź sobie, że idę sobie do szatni z colą w puszce. Byłam zmęczona, więc przymknęłam oczy i nagle łubudu i chlup! Podnoszę wzrok, patrzę, a tam to ciacho Crisitian*. Patrzę dalej, a tam na jego koszulce moja cola. Myślę sobie: ale za mnie idiotka. No i zaczęłam go przepraszać, i w ogóle. I wtedy on się tak strasznie słodko uśmiechnął, i  powiedział, że to nic. Pewnie myślisz, że to już wszystko i tu cię zaskoczę, bo nie! Oprócz tego mówił jeszcze, że dzisiaj dałam czadu na treningu, zaprosił na ich jutrzejszy mecz. A samą wisienką na torcie było to, że z tym swoim pięknym uśmiechem zaprosił mnie na szarlotkę po meczu!! Aaaaa, super prawda?!!!!  - skończyłam swój monolog
-NIE WIERZĘ! Ten Crisitian, to ciacho, zaprosił cię na ciacho!! Ale czaaaaad!!- wstałyśmy i zaczęłyśmy skakać po pokoju
-No, moja droga, musisz się nieźle odstawić, żeby zrobić dobre wrażenie. –powiedziała z powagą Camille
-Wiem, wiem, ale teraz chodźmy obejrzeć ten film. Muszę się odstresować.


*następny dzień, godzina przed meczem*
-Jezu, Cam, kompletnie nie mam w co się ubrać!- powiedziałam zrozpaczona.
-Blanca, dziecino, ogarnij się, najważniejsze jest wnętrze, a ty tu się ciuchami przejmujesz.-odparła ze stoickim spokojem.
-Serio?!! I ty to mówisz?!! Nie wierzę. Powtórz, bo muszę to nagrać.
-Haha, śmieszne. Nie jestem taka płytka jak ci się wydaje.
-Dobra. Świetnie, a teraz pomóż mi się wyszykować.
-Boże, czemu ja to robię?-powiedziała sama do siebie.
Kilka minut zajęło nam przygotowanie mnie. Byłam zadowolona, bo wyglądałam całkiem nieźle. Nigdy nie uważałam się za jakąś piękną, ale kompleksów też nie miałam. Tutaj w Anglii wszyscy oglądają się za Latynoskami, a za Hiszpankami szczególnie.  Chciałyśmy się jeszcze najeść, więc zeszłyśmy na dół, do kuchni. Camille nigdy nie jadła dużo, ale anorektyczką też nie jest. W sumie jesteśmy takich samych rozmiarów, ale różnica jest jedna, ja kocham jeść i mogę to robić cały czas. Dobrałyśmy się już do lodówki, zaczęłyśmy pochłaniać wczorajszą pizzę tak, że całe twarze miałyśmy w sosie.  Jemy sobie spokojnie, a tu nagle dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to mama zapomniała czegoś z domu, więc nawet się nie wytarłam. Otworzyłam drzwi.
-Hej, nie przeszkadzam? Przepraszam, że przyszedłem, ale pomyślałem sobie, że może pójdziemy razem na mecz. – powiedział Cristian. Tak Cristian. Co za wstyd?!! Teraz już do końca życia będzie na mnie krzywo patrzył. Stałam i nie wiedziałam, co powiedzieć, więc Cam wkroczyła do akcji:
-Hej, hej. Nie przeszkadzasz. Blanca zaraz się ogarnie i możecie iść.
-Tak właśnie. Zaczekaj w kuchni. Może chcesz coś do picia?-uśmiechnęłam się najsłodziej jak tylko mogłam.
-Nie, dziękuję, nie rób sobie kłopotu. Tak przy okazji, masz bardzo ładny uśmiech.-powiedział.
-Dzięki. Zaraz wracam. Obiecuję. Minutka i jestem.-Gdybym nie miała tej warstwy sosu na twarzy, pewnie od razu zobaczyłby jakiego buraka strzeliłam. Pobiegłam na górę i szybciutko przywróciłam się do porządku. Naprawdę zajęło mi to minutkę.
-Możemy już iść.-powiedziałam z uśmiechem.
-Ok. Na razie Cam. Do zobaczenia.-z tym swoim hiszpańskim akcentem odparł Crisitian.
Wyszliśmy i tyle Cam nas widziała.


*kilka godzin później, po meczu*
-Halo, Cam?
-No tak, ja, ja, a kto inny?
-No nie wiem.
-Opowiadaj lepiej jak było na randce.
-Lepiej usiądź, bo jak zacznę mówić, to zemdlejesz.


______________________________________________________________
*(Crisitian- kapitan szkolnej drużyny piłki nożnej prawie od zawsze, napastnik, football to jego całe życie, ulubiony piłkarz to Fernando Torres, wszystkie dziewczyny się za nim oglądają, jest popularny, ale nie lubi tych całych szkolnych ‘gwiazdorów’. Postać wzorowana na Cristianie Tello. Tak troszkę. ;))
_________________________________________________________________

Napisałam. Przepraszam, że taki krótki i że tak późno, ale nie mogłam się zebrać, żeby napisać. W najbliższym czasie Ola powinna dodać nowy rozdział. Dziękuję za przeczytanie i czekam na opinie. ;)
Weronika :)

8 komentarzy:

  1. Zapraszam do mnie na 5 rozdział :)) http://dreeaaamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahha ;d Nie ma to jak skompromitować się prze takim przystojniakiem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na EPILOG na http://moje-marzenia-to-on.blogspot.com/ :) + nadrabiam u Was :) Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie na 5 :) http://dreeaaamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na długo wyczekiwany Prolog na http://ayudame-me.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowość na http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. serdecznie zapraszam na mój nowy blog na http://amor-de-vacaciones.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń